- Nic się pani nie stało?- usłyszałam męski głos.- Jessica, cóż za nieoczekiwane spotkanie- dopiero teraz spojrzałam na twarz mężczyzny, który wyciągał do mnie rękę.
- Dzień dobry, panie doktorze- powiedziałam, kiedy pomógł mi wstać.- Nie to nic, jestem zwyczajną niezdarą. Przepraszam jeżeli okaże się zbyt wścibska, ale co pan doktor tutaj robi?
- Tak się składa, że tutaj pracuje- odpowiedział.- Wiesz każdy potrzebuje dodatkowego zajęcia.
- Myślałam, że lubi pan swoją pracę- powiedziałam.
- Miałem wrażenie, że oboje przeszliśmy sobie na ty- przypomniał.- Oczywiście, że uwielbiam pracować z ludźmi ale mam również inne obowiązki.
- Cóż za cudowny zbieg okoliczności- odparłam.- Tak się składa, że to właśnie w tej firmie mam rozmowę kwalifikacyjną, więc jeśli dostanę tutaj prace, będę znała przynajmniej jedną osobę- uśmiechnął się.
- Wiem na jakie stanowisko, poszukiwana jest teraz nowa osoba- odpowiedział.- Jeżeli masz kwalifikacje równie dobre, jak wyglądasz to masz tą pracę w kieszeni.
- Mówisz to jako mój lekarz, czy przyszły, potencjalny kolega z pracy?- zapytałam z uśmiechem.- Nie odpowiadaj, mimo wszystko dziękuje za wsparcie, jest mi teraz niezwykle potrzebne.
- Panie Morley, pani Johanns, prosi do konferencyjnej- powiedziała, blond włosa kobieta.
- Wybacz, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy- powiedział.- Powodzenia na rozmowie.
Czułam się jakoś dziwnie zmotywowana, żeby dostać tą nową pracę, w końcu zaczynało mi brakować pieniędzy, a Stantona nie chciałam ponownie prosić o pomoc. Poza tym kogoś w tej firmie znałam, co z tego, że był jednocześnie moim psychoterapeutą.
- Pan prezes, panią prosi- powiedziała, kolejna blondynka. Znów zaczynałam się denerwować, w końcu tam czekał prezes. Weszłam powoli, do bardzo jasno utrzymanego gabinetu. Widziałam, że w fotelu za biurkiem, odwrócony do mnie tyłem siedzi mężczyzna.
- Jessica Florian, lat dwadzieścia pięć, studiowała na Oksfordzie, ekonomistka, chce zostać sekretarką. Powie pani dlaczego?- zapytał i odwrócił się. Dopiero teraz zauważyłem, że to William Morley. Myślałam, że będę musiała zbierać szczękę z podłogi, jak mógł mnie tak oszukać.
- Pan, pan jest prezesem?- zapytałam.- Dlaczego, nie powiedział mi pan od razu?
- Wybacz Jessico, że nie chwalę się swoim statusem przed potencjalnymi pracownikami- poczułam, że mnie beszta.- Jednak wracając do naszej rozmowy, dlaczego chcesz zostać sekretarką, skoro masz takie wykształcenie?
- Wie pan, nie mam zbyt dużego wyboru- powiedziałam.- W końcu dopiero co skończyłam studia, a pracodawcy nie chcą zatrudniać ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach, kiedy nie mają żadnego doświadczenia.
- Sprawy mają się więc tak, że chcesz nabrać u nas doświadczenia, a później aspirować na stanowisko ekonomisty, u naszych konkurentów- powiedział.- Rozumiem.
- Nie, nie właśnie niczego nie rozumiesz- krzyknęłam.- Przepraszam, nie chciałam. Nie zastanawiałam się nad moim przyszłym zawodem, w końcu ekonomię wybrali mi rodzice, ale ja zwyczajnie potrzebuje teraz jakiegoś konkretnego zajęcia, z czegoś trzeba żyć.
- W takim razie masz posadę sekretarki- powiedział.- Skoro tylko tyle ci wystarczy, jednak bardzo żałuje, bo właśnie poszukiwałem dodatkowego ekonomisty, ale jeżeli ciebie to nie interesuje...
- Naprawdę?- musiałam się upewnić.- Ja po prostu nie widziałam szansy na to żeby dostać lepszą posadę, ale jeżeli rzeczywiście proponuje mi pan...
- Mam na imię William- upomniał.- Z tego co sobie przypominam przeszliśmy już sobie na ty- zarumieniłam się chyba po same uszy.- W takim razie zapraszam jutro na pierwszy dzień pracy. Zgłoś się do Meredith Johanns, ona pokarzę ci wszystko.
- To tyle?- zapytałam.- Żadnych dodatkowych pytań?
- A chciałabyś więcej?- spojrzał na mnie w taki sposób, że kolana się pode mną ugięły.- Na dzisiaj to wszystko, a i jeszcze jedno, skoro już tutaj jesteś, zgłoś się do mnie z twoją matką w przyszły piątek.
- Dobrze, dziękuje bardzo, do zobaczenia.
***
- Ale wtopa- powiedział Trey.- Nie dość, że jest twoim psychologiem, to teraz dodatkowo twoim szefem. Będzie najbardziej ingerował w twoje życie. W końcu zna twoją tajemnice, do tego pozna Grece, twoją jakże kochaną mamusię.
- Nawet mi nie przypominaj- poprosiłam.- Nie powiem, że się nie boję, w końcu będzie miał o mnie kiepskie zdanie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak tajemniczy potrafi być.
- Chcesz powiedzieć, że jest super seksownym, panem tajemniczym?- zapytał.- Lecisz na niego, przyznaj. Znam to twoje spojrzenie, kiedy ktoś ci wpadnie w oko.
- Oj Trey, nic nie mów- powiedziałam.- Jest nieziemsko przystojny, na dodatek mówi do mnie momentami w taki sposób, że mam wrażenie, iż za moment zemdleje.- No to nieźle się wkręciłaś- podsumował.- Znasz faceta, dopiero dwa dni, a już mógłby zaciągnąć cie do łóżka i nie wypuszczać z niego przez najbliższy tydzień. Mała naprawdę nie tracisz czasu.
- Przestań!- szturchnęłam go w bok.- William, teraz został moim szefem, więc nie mogę czuć do niego nic poza respektem i szacunkiem, jako pracodawcy.
- Mówicie sobie po imieniu?- zapytał.- To naprawdę jesteście ze sobą blisko. Jass, ja uważam, że powinnaś kuć żelazo póki gorące, a teraz idziemy opić twoją nową pracę. Umówiłem już nas z Kate i Jamesem w klubie.
_______________________________
Trzymajcie rozdział. Przepraszam, że nie napisałam wcześniej, ale nie miałam czasu.
No to będzie romans biórowy doktor prezesem super lubię przyjaciela Jesiki ona już się zakochała czekam na wielkie wejście mamusi widać,że William na nią leci cieszę się,że dał jej pracę w zawodzie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest bardzo dobre chętnie zobaczę zwiastun do niego z niecierpliwością czekam na rozdzial 3
OdpowiedzUsuńCześć ! Twój zwiastun został wykonany, zapraszam na zwiastunowa-wyspa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDora