____________________________
Tego samego dnia:
- Wyglądasz jak milion dolarów- powiedział Trey.- Twój szef padnie z wrażenia, kiedy tylko cie zobaczy- szturchnęłam go w bok.- No co, przecież wiem że to dla niego się tak wystroiłaś. Czuję się zazdrosny- uśmiechnął się.
- Daj spokój, William nie przyjdzie- sama się sobie dziwiłam, ale sprawiało mi to przykrości.
- Przyjdzie, przyjdzie sama zobaczysz. Będziecie się bawić do białego rana, a później kto wie, może wylądujecie w jednym łóżku, patrząc sobie głęboko w oczy- roześmiał się.- Jeżeli jest tak seksowny, że o mały włos nie mdlejesz na jego widok to znaczy, że jest wart grzechu. Nie powiesz mi, że nie masz na to ochoty?
- Daj spokój, to w końcu mój szef, nie powinnam się z nim spoufalać- odpowiedziałam.- Stracę prace, która jest mi tak potrzebna, nie mogę sobie na to pozwolić, dobrze o tym wiesz.
- Wiem, wiem, ale nie udawaj takiej świętej, przecież to że sobie na tym skorzystasz, nie znaczy, że William zwolni cię z pracy.
- Trey, ty nigdy nie masz problemu z romansowaniem w pracy, ale to nie znaczy, że ja jestem taka jak ty, poza tym nie zapominaj, że opowiedziałam mu o moich przeżyciach z Nathanem, zapewne nie ma teraz o mnie najlepszego zdania.
- Jess nie mów tak, przecież ten sukinsyn cię skrzywdzil i to nawet w najmniejszym stopniu nie było twoją winą. Każdy zdrowo myślący człowieka dojdzie do takich samych wniosków. Teraz lepiej chodźmy, zaczynasz być smutna, a wiesz że tego nienawidzę.
- Dobrze, już dobrze koniec z przygnębieniem.
***
- No chodź kochana, chyba jednak nie bawisz się najlepiej- Trey, próbował za wszelką cenę, wyciągnąć mnie na parkiet.- Chyba nie chcesz, żeby twój cudowny szef zobaczył, że zamiast się bawić, siedzisz przy barze i umierasz z tęsknoty za nim- był już nieźle wstawiony i nie zwracał uwagi na to co mówi.- Wiesz co, mam cię w głębokim poważaniu- obrażony, bardzo chwiejnym krokiem wrócił na parkiet.

uśmiechnął się.- A twoja mina daje do zrozumienia, że czujesz się raczej jak na stypie. Naprawdę powinnaś się rozchmurzyć.
- To polecenie szefa czy psychologa?- zapytałam sarkastycznie.- Jeżeli to rozkaz za moment go wykonam- poderwałam się z krzesła.
- O co ci chodzi? Hej poczekaj- złapał mnie za ramię.- Zrobiłem coś nie tak, że zachowujesz się jak wariatka?
- Co ty tutaj właściwie robisz?- zapytałam.- Powiedziałeś, że nie przyjdziesz a teraz nagle się pojawiasz i chcesz wszystko wiedzieć- ogarnęła mnie dziwna złość.- Wiesz co, najlepiej się zamknij i spadaj stąd!

- Patrzcie, patrzcie kogo moje oczy widzą- przerwał nam jakoś dziwnie znajomy głos.- No co ty Jess,
nie przywitasz się ze mną?- odwróciłam się, a przede mną stał nie kto inny jak Nathaniel Stanton.- Tęskniłaś za mną?- uśmiechnął się drwiąco. Zabrakło mi słów.- Co to za biedak, twoja kolejna zdobycz? Już zaczynam mu współczuć, uważaj stary, ona zniszczy ci całe życie- odszedł, a ja stałam i gapiłam się w jego plecy.
- Jessico, kto to był?- wyrwał mnie z odrętwienia głos Williama.
- To był mój największy koszmar, Nathaniel Stanton- wyksztusiłam.- Wrócił, żeby zrujnować wszystko co zdołałam zbudować- przytuliłam się do niego i nagle zaczęłam płakać, nie wiedziałam, że spotkanie z Nathem tak wytrąci mnie z równowagi.
______________________________________________
Znalazłam dla siebie trochę czasu i wreszcie to dokończyłam. Mam nadzieję, że się wam podoba. Ps. co do kolejnych opowiadań, ja nie mam zbytnio czasu, poza tym nie mamy jak z Madzią się zgrać, ponieważ przeprowadziłam się i nie mamy teraz do siebie pięciu minut, a jej zajęcia również zaczęły dawać w kość, mamy jednak umowę, że w każdym miesiącu na tych blogach, które już są będzie rozdział na zmianę raz ja raz ona będziemy dodawać. Pozdrawiam Laura:)
Było warto czekać na ich pocaunek oby tylko Jesica nie musiała pracować ze swoim byłym szkoda,że Treya tam nie było znając życie Wiliam wezmie Treya na rozmowę o Jesice co do zwiastuna to polecam dolinę zwiastunów autora wybieżesz sama licżę na to,że następne opowiadanie będzie podobne do tego albo znowu o klausie i Elenie albo delenie i historji Klausa
OdpowiedzUsuń