czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział trzeci

- Mamo, proszę cie tylko żebyś się zachowywała- powiedziałam, kiedy w umówiony piątek wspólnie wybrałyśmy się do gabinetu Williama.
- Córeczko, jak możesz tak mówić?- zapytała.- Przecież, potrafię się zachować nie jestem małym dzieckiem. Nie rozumiem, jak możesz, wstydzić się tego, że się o ciebie martwię.
- Nie powiedziałam, że się tego wstydzę- odparłam.- Nie zachowuj się w ten sposób jak zawsze, nie chce po prostu żebyś opowiadała o naszych problemach tak jak zwykle.
- Nie potrafię mówić o tym inaczej- powiedziała.- Jeżeli ten William jest podobny do swojego wuja, będę odpowiadała na jego pytania, co mam udawać, że nie słyszę co mówi.
- Dobrze, skończmy już tą dyskusję- poprosiłam.- Lepiej mieć to już za sobą- weszliśmy do przychodni, w której znajdował się gabinet Morleya.

- Dzień dobry, doktorze- przywitałam się, po przekroczeniu progu biura.- Przyszłyśmy wspólnie z mamą na umówioną wizytę- pokazałam na moją matkę.- Proszę poznać, oto Monica Stanton, mamo to pan doktor William Morley- mężczyzna z uśmiechem wyciągnął rękę.
- Bardzo mi miło, wreszcie panią poznać- ucałował jej dłoń, a ja zanotowałam w pamięci, że prawdziwy z niego dżentelmen.- Nie ukrywam, że czekałem na to spotkanie, niech panie usiądą.
- Mnie również, jest miło panie doktorze- powiedziała mama, a ja już wiedziałam, że ta wizyta będzie żenująca.- Wybaczy pan, że od razu przejdę do rzeczy, ale mam wiele obowiązków. Może pan powiedzieć w jakiej sprawie się tutaj spotykamy?
- Założę się, że zna pani powody, dla których pani córka uczęszczała na terapię, prowadzoną przez mojego wujka, a teraz przeze mnie- zaczął William.- Uznałem za słuszne, aby poznać panią osobiście i usłyszeć jak pani odnosi się do całej sytuacji- dodał.
- Wszystko na ten temat, powiedziałam pana poprzednikowi- odpowiedziała mama.- Wydaje mi się, że po tylu latach nie mam nic więcej do dodania.
- Rozumiem, że to dla pani bolesne, całe rozpamiętywanie zdarzeń z przed lat, ale jest mi to bardzo potrzebne, ponieważ poznanie relacji wszystkich stron pozwala na złapanie lepszego kontaktu z pacjentem.
- Dobrze, ale żeby pan wiedział, że robię to tylko ze względu, że jest pan taki młody i przystojny- nie wierzę ona zawsze musi kokietować każdego mężczyznę w swoim otoczeniu.- Wiem, że sytuacja Jass i Nathana trwała wiele lat, zanim jakieś dziesięć lat temu wszystko wyszło na jaw. Oczywiście wspólnie z mężem od razu zajęliśmy się sprawą. Mój pasierb, został wysłany do szkoły wojskowej, aby tam się nim zajęli i nauczyli dyscypliny, nie wiemy jednak czy to odniosło jakikolwiek skutek, ponieważ od tamtego czasu nie mamy z nim  żadnego kontaktu- powiedziała.
- Jednak mi chodzi o to jak radzi sobie pani w relacjach z córką?- zapytał William.- Jak od nowa zbudowałyście swoją więź, na jakich podstawach?
- Jak to jakich?- moja matka wyglądała na oburzoną.- Przecież Jassica, to moja córka, kocham ją i za wszelką cenę starałam się, żeby ona wybaczyła mi moje zaniedbanie. Cały czas teraz myślę o tym, czy mojej dziewczynce nie dzieje się nic złego- odpowiedziała.
- Jak objawia się pani zmartwienie?- wiedziałam co teraz nastąpi, zapomniałam uprzedzić o tym Williama.
- Codziennie rozmawiamy przez telefon, co tydzień Jassica gości u nas na obiedzie- już miała łzy w oczach, a czekało nas jeszcze niezłe przedstawienie.- Rozumiem, że ona jest już dorosła, jednak nie potrafię się przemóc i pozwolić  jej żyć własnym życiem- zaczęła płakać.- Potrzebuje mieć kontrolę nad tym co się z nią dzieje, w końcu spotkało ją wystarczająco dużo zła.
- Proszę się uspokoić- William, podał jej chusteczkę.- Rozumiem, że jako rodzic, martwi się pani o dziecko, ale jak wynika ze słów pani córki, potrafi pani nawet podsłuchiwać jej rozmowy telefoniczne, nie uważa pani tego za przesadę?- zapytał.
- Widać, że nie ma pan dzieci- odparła oburzona.- Nie zamierzam z takim podlotkiem dyskutować o rodzinnych problemach. Pan wybaczy, ale mam wiele ważnych spraw do załatwienia- z zaciętą miną wyszła z gabinetu.
- Nie wiem co w nią wstąpiło, przepraszam- powiedziałam zawstydzona.- Zazwyczaj nie zachowuje się w ten sposób, postaram się z nią porozmawiać, obiecuje że cie przeprosi- dodałam.
- Nie przejmuj się tym- odpowiedział.- Jest matką, to zrozumiałe, że źle reaguje na temat związany z
waszymi przeżyciami, może kiedy sama wyzbędzie się lęku o twoje życie, będziecie mogły kiedyś porozmawiać o wszystkim na spokojnie- uśmiechnął się.- Na dzień dzisiejszy jednak musisz znosić jej ciągłą kontrolę.
- Mogła by szybciej się ze wszystkiego otrząsać, w końcu jak wspomniała minęło już dziesięć lat- powiedziałam z rezygnacją.- Marzę o podejmowaniu decyzji bez ingerencji matki.
- Zaczęłaś pracować w mojej firmie, chyba bez pytania jej o zdanie, co?- zapytał z uśmiechem.- Nie wyglądasz na dziewczynę, która musi cokolwiek z kimkolwiek, konsultować.
- To na szczęście była moja decyzja- odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.- A skoro już o tym mowa muszę uciekać- spojrzał na mnie pytająco.- Wszyscy z pracy spotykają się dzisiaj w barze, na takiej małej imprezie integracyjnej. Czy szef do nas dołączy?- zapytałam.
- Jeszcze tego nie wiem- odpowiedział.- Jednak życzę ci miłej zabawy.
- Dziękuje i w takim razie, widzimy się w poniedziałek- powiedziałam, podałam mu rękę i opuściłam gabinet.
________________________________________
Rozdział jest, ale muszę wam powiedzieć, że był prawie gotowy już wieki temu. Może nie jest najwyższych lotów, ale mam nadzieję, że się wam spodoba.


2 komentarze:

  1. Na pewno wpadnie a przedstawienie jej mamy było nie złe podsuchiwanie rozmów telefonicznych szok prawie uwiueżyłam jej mamie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno wpadnie a przedstawienie jej mamy było nie złe podsuchiwanie rozmów telefonicznych szok prawie uwiueżyłam jej mamie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń